Как ни крути, а жизнь прекрасна! (Велоклуб Кола-БОК)
Сайт вернулся к жизни!

Join the forum, it's quick and easy

Как ни крути, а жизнь прекрасна! (Велоклуб Кола-БОК)
Сайт вернулся к жизни!
Как ни крути, а жизнь прекрасна! (Велоклуб Кола-БОК)
Вы хотите отреагировать на этот пост ? Создайте аккаунт всего в несколько кликов или войдите на форум.
План мероприятий на 2017 год.
Ремонт велосипедов
Последние темы
» Хостел "Good Morning" приглашает в Брест!
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyСб 19 Фев - 17:41 автор Deni

» Одесская велосотка 2017
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyВт 11 Апр - 13:52 автор Vladimir_S

» "Беловежская светлица"
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyПт 10 Мар - 14:05 автор witek

» Подготовка к сезону.
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyПт 10 Мар - 14:04 автор witek

» Майовка с клубом «MOSiR – HURAGAN» и 9 МАЯ.
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyВс 5 Мар - 19:20 автор witek

» План мероприятий на 2017 год
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyСр 22 Фев - 9:20 автор Светлана

» SERPEL -2017
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyСр 18 Янв - 18:44 автор witek

» С Новым 2017 годом!
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyСб 31 Дек - 18:54 автор ValodZia

» Культуру в массы!
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyСр 7 Дек - 13:12 автор Pablo

» Новый сервис объявлений и барахолки.
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyСр 30 Ноя - 18:12 автор Admin

» Погранзона
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyЧт 10 Ноя - 14:12 автор konstantin77

» Поиск интересных мест!
Dni Brześcia 28-29.07.2012 EmptyПт 14 Окт - 10:10 автор Admin

Добавь метку на карту ВелоБреста!

Добавь метку на карту ВелоБреста!

Май 2024
ПнВтСрЧтПтСбВс
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Календарь Календарь

№7 (2014) "Общее Собрание членов клуба!".

Чт 18 Дек - 14:38 автор Admin

Дорогие друзья!

Подходит к завершению очередной 2014 …

Комментарии: 0

№6 (2014) "Городское закрытие велосезона!".

Ср 5 Ноя - 11:06 автор ValodZia

Уважаемые друзья!

Подошло время брестчанам закрыть …

Комментарии: 0


Dni Brześcia 28-29.07.2012

Перейти вниз

20120801

Сообщение 

Dni Brześcia 28-29.07.2012 Empty Dni Brześcia 28-29.07.2012






Trasa: Brześć i okolice

Cel wycieczki : udział w obchodach święta miasta

Dystans (2 dni) – 97 km

Rowerowe wakacje trwają !

Dni Brześcia były świetną okazją do kolejnego odwiedzenia tego pięknego miasta, położonego raptem 45 km od Białej Podlaskiej. Czy było warto ? – oczywiście. Wyjazd przerósł nasze najśmielsze oczekiwania.

Granica – sztuczna bariera

To, że granica to duża bariera w swobodnym poruszaniu się wie każdy. W przypadku przygranicznych miejscowości staje się to naprawdę uciążliwe, bo w km tak blisko, a w trudnościach związanych z przekroczeniem samej granicy zdaje się, że to tak daleko. Jednak nas i nie tylko nas nie odstraszają te utrudnienia, dobijamy się drzwiami i oknami do konsulatu, straży granicznej, aby przekroczenie granicy było jak najmniej uciążliwe dla nas i nie zniechęciło na stracie wycieczki.

Starania, tak jak w przypadku tego wyjazdu trochę trwały, do niemal samego końca, ale i tym razem się udało. Dostaliśmy darmową wizę i zgodę na przekroczenie granicy na rowerach. Na marginesie trzeba dodać, że brak jasnych przepisów i zarządzeń dotyczących przepuszczania zorganizowanych grup turystycznych na rowerach, sprawia, że za każdym razem na granicy wynika, jakieś małe zamieszanie. Funkcjonariusze straży granicznej, nie wiedzą jak nas traktować, na jakich zasadach mamy przejechać, czasem wręcz otwierają szeroko oczy ze zdziwienia i patrzą na nas ze zdziwieniem i pytaniem na ustach „co oni tu robią ?”. Jednak, jeżeli, wszystko wcześniej było ustalone i załatwione- jak w naszym przypadku, podzwonią, dowiedzą się, co trzeba i wówczas wszystko idzie już normalnie.

Pobyt po raz kolejny na granicy nasuwał nam znów myśl o konieczności zorganizowania przejścia granicznego dla rowerzystów – turystów. Na granicy pojawiają się rowerzyści, nie tylko z Brześcia i Białej i co więcej, jest ich coraz więcej. Czy będzie to oddzielny pas na przejściu drogowym, nowa kładka nad Bugiem –nieważne, taka droga musi po prostu być. Będziemy starali się tą sprawę poruszać, pisząc pisma do określonych władz, aby w końcu ten temat ruszył na poważnie.

Dzień I

Do rzeczy, wróćmy do naszej wycieczki. Udział w naszym rajdzie wzięło tylko 5 osób: Jakub, Leszek , Asia i goście z Lublina Krzysiek i Ania. Mała grupa, ale już zgrana na innych wyjazdach, m.in. na poprzednim rajdzie po Białorusi (przełom maja i czerwca 2012). W Brześciu ,jak zwykle spotkaliśmy też rowerzystów z Międzyrzeca Jurka i Sławka, którzy przybyli dzień wcześniej.

Zbiórka uczestników rajdu ustalona była w Terespolu już przed przejściem granicznym. Uczestnicy dotarli pociągiem, samochodem, jedna osoba zdecydowała się na dojazd rowerem. Po spotkaniu się od razu ruszyliśmy na przejście. Odprawa trwała około 0,5 godziny i po dopełnieniu wszystkich formalności po godz. 8 (9 czasu białoruskiego) byliśmy w Brześciu. Udaliśmy się prosto do centrum, dokładnie do parku miejskiego, gdzie była zbiórka rowerzystów przed startem „rajdu na szpilkach” organizowanym przez Brzeski klub. Miasto zaczynało właśnie świętować, rozkładały się stragany, ogródki piwne, sceny i trwały ostatnie przygotowania. Po powitaniach, pogawędce między rowerzystami z lekkim poślizgiem odbył się start rajdu. My chłopy w sumie byliśmy z boku i obserwowaliśmy tłumy rowerzystek w sukienkach i odpowiednio dobranym obuwiu na obcasach. Dla uczestniczek zamknięto specjalnie ulice na trasie ich przejazdu, a nad bezpieczeństwem czuwała milicja. Czekaliśmy w umówionym miejscu skąd już razem pojechaliśmy na metę przejazdu na główny deptak miasta – ul. Radziecką. Po oficjalnym zakończeniu rajdu, zaczął się nasz udział w obchodach święta miasta.



Udaliśmy się najpierw do naszych przyjaciół z Brześcia, którzy zaoferowali nam nocleg. Zdecydowaliśmy się na pobyt w daczy u Saszy ok. 5 – 6 km od centrum Brześcia. Wpierw odwiedziliśmy kawałek dalej położoną posiadłość letniskową u Jurka, gdzie poczęstowano nas pysznymi plackami z cukinii. Po drodze zatrzymaliśmy w miejscowym sklepiku, który pomimo niepozornych rozmiarów posiadał wszystkie artykuły w ofercie. Pani, która sprzedawała tam, miała chyba największy utarg w miesiącu.



Po przekąsce i zimnych napojach, pojechaliśmy nad miejscowe jeziorka, wybierając te z piaszczystą plażą i czyściutką wodą. Choć nie są to strzeżone kąpieliska, przyjeżdża tu mnóstwo ludzi. Przy takim upale, jaki był (ponad 35 stopni) kąpiel była czymś cudownym. Niektórzy pływali, drudzy rzucali frisbee, jeszcze inni drzemali na plaży w cieniu. Tu kolejna dygresja – Brześć na wodzie stoi, pełno tu różnego rodzaju akwenów, jeziorka, byłe żwirownie, rozlewiska Muchawca, wszędzie jakaś woda, tego można pozazdrościć. Kąpiel w takie upalne dni, odpoczynek nad wodą, to żaden problem dla mieszkańców Brześcia i okolic.





Stąd wróciliśmy do Brześcia na udział w dalszych uroczystościach święta miasta. Pojechaliśmy na deptak miejski, gdzie w jednej z restauracji zjedliśmy pizze popijając pysznym chłodnym kwasem chlebowym.



Stąd udaliśmy się do parku miejskiego (Park Kultury i Odpoczynku), gdzie również odbywała się impreza. Mnóstwo atrakcji, świetna atmosfera. Dalej już jechaliśmy pod główną scenę w inną część miasta, gdzie było chyba najwięcej ludzi. Tu grały zespoły rockowe z Białorusi i Rosji.









Impreza z okazji święta miasta, jakiej mogłoby pozazdrościć wiele miast w Polsce…

Pięknie zorganizowane obchody, przede wszystkim, miasto pięknie wystrojone na tą okazję, flagi, zawieszki, kwiaty itp. Nie da się nie zauważyć tego.



Druga sprawa – tu każdy mieszkaniec świętuje, młody starszy, bez różnicy, wszyscy wychodzą z domu, aby wspólnie świętować. Dlatego w całym mieście mnóstwo ludzi na ulicach, placach, parkach.



Po trzecie – program imprez skierowany do różnych gustów, upodobań. Kilka scen w różnych częściach miasta. Tu jazz, tam koncert orkiestry brzeskiej, gdzie indziej folklor, białoruskie disco, a na największej scenie gwiazdy muzyki rockowej. Każdy coś tu dla siebie znajdzie.

Dla dzieci karuzele, zabawy, zjeżdżalnie, przejażdżki na kucyku i wiele innych. Dużo straganów z zabawkami, śmiesznymi gadżetami, co krok ogródek piwny, stragany z miejscową regionalną kuchnią, grille, lody, wata no chyba wszytsko, co możliwe.



Po czwarte – porządek i czystość, pomimo tylu ludzi i imprezy rozlokowanej w całym mieście, właściwie brak śmieci, wszystko na bieżąco sprzątane. Milicjanci natomiast pilnują porządku, ale jednocześnie są bardzo wyrozumiali i nie psują zabawy uczestnikom. Pod główną sceną brak sprzedaży alkoholu, a także w pobliskich sklepach, rozwiązanie można by rzec prewencyjne. Jednak nie stanowiło to dla chcącego napić się zimnego piwa problemu, wystarczył krótki spacer do innego sklepu dalej położonego od miejsca imprezy.



Ciężko w paru słowach opisać to wszystko, co tam się działo, trzeba porostu być osobiście na takiej imprezie, aby poczuć ten klimat. Jeżeli w przyszłym roku udamy się znów na obchody święta Brześcia, mamy nadzieję, że więcej klubowiczy zdecyduje się pojechać i będzie miało okazję zobaczyć to wszystko na własne oczy.

Całodzienny upał i dość bogaty program sprawił, że pod wieczór byliśmy już trochę zmęczeni i nie dotrwaliśmy do końca imprezy i pokazu fajerwerków. Udaliśmy się do sklepu na zakupy i już po zmroku zaczęliśmy prywatną imprezę na naszym noclegu u Saszy.

Tu trzeba wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Gościnność naszych przyjaciół z Brześcia przechodzi wszelkie pojęcie, na przykładzie choćby Saszy, który ugościł nas w najlepszy możliwy sposób, jaki chyba się tylko da, traktował nas jak najbliższą rodzinę. To niespotykana już tak często u nas w Polsce rzecz. Bezinteresowność, radość z ugoszczenia, troska o gości to coś niesamowitego.

Po prysznicu z beczki, zasiedliśmy do stołu w ogrodzie i dokańczaliśmy ten wspaniały dzień rozmawiając , przy akompaniamencie Uriego i Kuby (polsko – białoruski duet gitarowy haha ). Koło godziny 3 (białoruskiego czasu) udaliśmy się na spoczynek. W czasie rozmów znów mieliśmy poczucie, że tak wiele nas łączy, że mamy wspólne korzenie, a granica sprawia, że mamy do siebie tak daleko. Wierzyć należy trzeba, że kiedyś ten stan się zmieni i kontakt między nami będzie łatwiejszy.

Dzień II

Wstaliśmy po godz 10:00, a Sasza już posprzątał po wczorajszej imprezie, a także zdążył przygotować dla nas śniadanie. Normalnie wstyd nam było, że my dopiero obudziliśmy się…

Po obfitym śniadaniu i ustaleniu planu opuściliśmy posiadłość Saszy udając się po raz kolejny nad jeziorko, aby znów się pokąpać i ochłodzić. Po drodze odwiedziliśmy miejscowy tor wyścigowy.



Dalej to wycieczka ulicami Brześcia, który za każdym razem, kiedy tu się jest zaskakuje czymś nowym. Dzisiejszy Brześć zmienia się niesamowicie, co raz więcej koloru, smaku, zieleni, atrakcji. Naprawdę, czasem trudno uwierzyć, że to Białoruś, o której mówi się tyle złego, a przy najmniej nie sprawiedliwego. My w wielu kwestiach moglibyśmy się od naszych sąsiadów wiele nauczyć.

W czasie naszej wycieczki niestety zaczęła psuć się pogoda, silny wiatr i ciemne chmury zwiastowały nadchodzącą burzę. Na szlaku naszego przejazdu mogliśmy podziwiać różne obiekty jak centra sportu, osiedla, stadiony, dolinę Muchawca, panoramę miasta z mostu kolejowego i wiele wiele innych rzeczy.





Kolejny punkt programu to zakupy w supermarkecie, tu ostatnie zakupy produktów, które każdy z nas chciał przywieźć do domu. Przedostatni punkt programu, to natomiast Muzeum Transportu Kolejowego, z bogatym zbiorem eksponatów. Co najmiej, kilkanaście zabytkowych parowozów, pociągów, naprawdę dla pasjonatów kolejnictwa jest tu, co zobaczyć. Do wielu z tych eksponatów można wejść i spojrzeć z perspektywy maszynisty. To, co nas przytłoczyło, to wielkość niektórych parowozów, koła tych maszyn często były większe od nas.



Ostatnim punktem dzisiejszej wycieczki po Brześciu była Twierdza Brzeska, gdzie, choć pobieżnie (z uwagi na presję czasu) za przewodnictwem Saszy poznaliśmy jej historię. Stad już blisko do granicy, przed samym przejściem, pożegnaliśmy się z naszymi przyjaciółmi z Kola – Bok, podziękowaliśmy im za serdeczną gościnę i ruszyliśmy przez przejście graniczne. Tu jak zwykle po małych komplikacjach przekroczyliśmy granicę na rowerach. (Przeciągająca się odprawa wyszła nam na dobre, ponieważ podczas postoju, gdy staliśmy pod wiatą nastąpiło istne urwanie chmury). Z Terespola Ania i Krzysiek wrócili do siebie samochodem a reszta pociągiem do Białej. Tak zakończył się nasz kolejny pobyt na Białorusi.



I znów jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało się ponowno odkrywać piękne miasto Brześć. Na pewno tu wrócimy, bo warto. Kto jeszcze nie miał okazji tu być naprawdę zachęcamy do przyjazdu. To trzeba osobiście zobaczyć, poczuć klimat tego miasta.




Dziękujemy naszym przyjaciołom z klubu Kola – Bok za serdeczną gościnę i za poświęcony nam czas. Dziękujemy konsulowi Republiki Białorusi Aleksandrowi Łozickiemu, za wydanie nam darmowej wizy. Podziękowania składamy również do polskiej jak białoruskiej Straży Granicznej, za wyrażenie zgody za przejazd przez granicę na rowerach.

ГАЛЕРЕЯ!
ValodZia
ValodZia
'Клуб'ень
'Клуб'ень

Сообщения : 1510
Дата регистрации : 2009-07-10

Километраж
Велокилометры в 2015 году:
Dni Brześcia 28-29.07.2012 Left_bar_bleue0/3000Dni Brześcia 28-29.07.2012 Empty_bar_bleue  (0/3000)

Вернуться к началу Перейти вниз

Опубликовать эту запись на: reddit
- Похожие темы

 
Права доступа к этому форуму:
Вы не можете отвечать на сообщения